Jeziorka Duszatyńskie i 175km w 18h...

 Nareszcie... pogoda o jakiej marzyłem. Słonecznie, przepięknie kolorowe drzewa, zero wiatru i do tego bardzo ciepło. No i jak tu nie zaplanować sobie wycieczki rowerowej. Koniecznie zależało mi na zrobieniu kilku ładnych zdjęć, ale jest tyle ciekawych miejsc że trudno było się zdecydować. Padło na Jeziorka Duszatyńskie, które znajdują się w Bieszczadach. 
 Do samych jeziorek jest jakieś 70km, ale między czasie zaliczyłem takie miejsce zwane Jasiel, nieopodal granicy ze Słowacją. Zabrało mi to cholernie dużo czasu. Gdy już dojechałem na Duszatyn, miejsce gdzie zaczyna się szlak, doznałem szoku... Nie sądziłem że Jeziorka są aż tak popularne. Trudno zliczyć ile było tam ludzi... ale miejscami na szlaku trzeba było się przeciskać między nimi z rowerem i sakwami. Gdy już dotarłem na miejsce odetchnąłem z ulgą. Warto było się trochę pomęczyć bo widok był niesamowity. 
 W planach miałem jeszcze zobaczyć Jezioro Bobrowe, no ale niestety... jak zjechałem ze szlaku już słońce prawie zaszło więc jak bym dojechał na miejsce to i tak nic bym nie zobaczył. Na dodatek wziąłem za mało jedzenia, więc trzeba było jak najprędzej udać się do cywilizacji. Po zachodzie słońca zostało mi drugie tyle dystansu do pokonania. Więc lekko nie było... Różnice temperatur były ogromne, w dolinach odmarzało całe ciało, a gdzie wyżej było cholernie ciepło. W domu byłem o godzinie 1 w nocy. Myślę że dla tych kliku zdjęć warto było się pomęczyć....

 




Komentarze