Plan na dzisiaj był bardzo prosty... Wstać wcześnie rano, zjeść szybkie śniadanie, wsiąść na rower i nabić przynajmniej 180km. Ale wszystko się pozmieniało... wstać mi się nie chciało, od samego rana do słońca pokazywało 37 stopni, w godzinach popołudniowych zapowiadali burze. Tak więc dzień spędziłem relaksując się na pobliskim wzgórzu "Przymiarki". Chociaż z tym relaksem nie do końca mi się udało... Spędziłem 4h w upale próbując zmontować jakiś film Time- lapse, czekałem na burze którą zapowiadali... nie doczekałem się, no i żeby tego było mało to zgubiłem portfel. Kiepsko wykorzystany dzień wolny od pracy. Ale się nie załamałem. Zrobiłem drugie podejście na górę i już było trochę lepiej. Zrobiło się zdecydowanie chłodniej, portfel jakimś cudem odzyskałem, no i ten zachód słońca... on zrekompensował cały ten dzień. 

Komentarze