Konik polny Filip...

 Dzisiaj miałem dylemat... włączyć sobie jakiś film, zamówić pizze i nic nie robić, czy zabrać aparat i wybrać się na krótki spacerek. Oczywiście wybrałem to drugie. Cholernie nie chciało mi się ruszać z domu... Jestem po nocnej zmianie, niewyspany i przede mną kolejna nocka. Ale zebrałem się do kupy i wyszedłem... Nie miałem nawet siły dźwigać głowę zbyt wysoko żeby podziwiać widoki, więc postanowiłem że będę pstrykał dzisiaj tylko makro. No i zrobiłem jeden kwiatek, drugi kwiatek, pstryknąłem zdjęcie żołędziowi i po godzinie czasu zrozumiałem że chyba nie uda mi się dzisiaj wypstrykać nic kreatywnego. Aż tu nagle pod nogi wskakuje mi taki oto osobnik... Nazwałem go Filip, ten od pszczółki Mai... 

Komentarze